Na początku z Martynem, Kamilem i ze mną jakieś 50 km a pózniej na hale poszpilać w siate i kosza, odporwadziłem blacka (nabijacz ze mnie :P ) i do domu z muzyką Dżemu na maxa prez miasto. :)
Najpierw do szkoły i na miasto po dętki tj. 8 km a potem o 18.00 u blacka i pojechaliśmy na trase wyścigu ww Kokotku, pózniej lasy, ścieżka i po mieście się powleczyliśmy i 2 tys. w tym sezonie pękły ;) Po dorodze do domu spotkaliśmy kumpla- rowerzystę, który poinformował Nas o wyścigach w okolicach Lublińca... Fajnie trzeba trenningować ;P
Noooo... nareszcie na Meridce... yyy sorki na moim rowerku. Z Blackiem, no ja zacząłem znów śmigać to teren trza zaliczać :P Dostaliśy głupawki i śmigaliśmy po wszystkich kałuzach (tak to się pisze? ) Efekt: Biki tak ubrudzony, że szok, nogi,ręce twarz też ;P Fotki: Lovely :) ja Black