Regeneracja po maratonie czyli lajt :) Do Koszęcina i powrót przez Kochanowice. Wiało dość mocno, a wieczorem z siostra 4 km, w tym pod Krzyż Milenijny.
Mio Fujifilm Bikemaraton - Świeradów Zdrój. Ładnie się jechało, pierwszy podjazd pół na pół a potem to juz poszło, może dzięki plastrom. Jeden mocny podjazd, a reszta zjazdy, lub proste po kamieniach.
Po Gianta z Kamilem, a potem na Gianice chciałem jechać i dup poszło koło, wziąłem szose i dup poszla dętka, więc wziąłem Pojsona i pojechaliśmy w Strone Zawadzkiego przez Wymyślacz a powrót przez Łagiewniki Małe.